Wstałam dziś tak rano, raniutko, żeby pojechać do stajni. Idę na jeden przystanek - autobusu nie ma. Pewnie pojechał wcześniej albo wypadł... nic to, lecę na inny przystanek. Uff, udało się, zaraz pojedzie! Czekam i czytam... i tak czytam, czytam, no i fajnie wszystko, ale gdzie autobus? Nagle mnie olśniło... że może dziś jeżdżą jak w soboty? Tak oto zostałam dziś udupiona przez komunikację miejską. Ale dobrze się stało, przynajmniej zwlekłam tyłek z łóżka, a tak to pewnie właśnie bym otwierała oczęta.
A w poniedziałek będzie rymarz i pasowanie siodła - już nie mogę się doczekać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
komentarze na moim blogu