89 dni do wiosny



Tymczasem Blanka przejmuje władzę nad paśnikiem...
   Pan Darek straszy zimą po Nowym Roku, ale mam nadzieję, że tak się tylko ze mną drażni...
   Wigilia w piątek bardzo udana, wszystkich ciast i ciastek nie zjadłam jeszcze do teraz. Zużyliśmy chyba wszystkie naczynia i powierzchnie, jakie mam w kuchni. Drink orzechówka + mleko zrobił furorę (a tak na mnie dziwnie popatrzyli wszyscy na początku ;)). 
   Heniu zrobił zaskakująco smaczny tort. Zaskakujące było połączenie nasączonego kawą biszkopta z ziarenkami granatu. Mimo to Jacek jest smutny, bo zabrali mu pieska. Ale mi tam piesek, śmierdzi i gryzie (na szczęście nie ma zębów). Heniu przeczuwa, że ten mały szit(su) może do nich szybko wrócić... 
   Minusem czytania książek na kindlu jest to, że kończą się tak niespodziewanie. Skończyłam "Dziewczynę z zapałkami" i jakoś nie wiem, co dalej, nastąpiło to tak znienacka, że poczułam się wybita z rytmu czytelniczego. Książka bardzo dobra, osobista, z tych, które pamięta się długo. Smutna i prawdziwa, ale nie w banalny, ckliwy sposób.
   W stajni fajnie, Natalia wierci mi dziurę w brzuchu, ale nie zdaje sobie sprawy, że jak się przewierci na wylot to już nic z tego nie będzie. Iza przyjechała z koleżanką, pierwsze słowa na widok Blanki:
- Ale ona ma SZYJĘĘĘĘ! 
   He, he... a tu jeszcze szyja nie była w pełnej okazałości, bo przykrywa ją obfity włos. Natchnęło mnie, żeby obciąć grzywę, ale skończyło się na tym, że usunęłam czubek. Jednak poczekam na fryzjerkę Karinę... 
Po wierzchu wszystko w porządku. Od rana "robię, co do mnie należy". Nawet uwijam się w tej codzienności. Biegam po swym gospodarstwie jak mrówka po kiju. I staram się, usilnie, by żadna myśl mi się nie omsknęła głębiej, na poziom informacji o bezsensie, chaosie, jałowości tego życia, bo wtedy już na pewno maszynka się zatnie i stanie.
A teraz - "Dom dzienny, dom nocny". Coś mi się zdaje, że to będzie podobne do mojego ukochanego "Prawieku"... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze na moim blogu