Wiosenny spacerek intensywny, trasa: Podolany - Suchy Las - Strzeszyn - Strzeszyn Grecki - Podolany ;) Pierwsze lody w tym roku zjedzone. Poczułyśmy drugą młodość i wypróbowałyśmy wszystkie sprzęty na placu zabaw (w związku z tym Agata jest posiadaczką wielu kompromitujących zdjęć...)
Nie mniej kompromitujące były wczorajsze opowieści turowskie.
Cofnijmy się w czasie niemalże o 10 lat. Pierwsza praca Mileny polegała na sklejaniu paneli na taśmie w fabryce. Tutaj ciemna plama, tu sęk, tu słoje - wszystko musiało ładnie pasować. Na hali był potężny hałas, wszyscy pracownicy mieli ochronne słuchawki, a żeby powiedzieć coś do osoby obok, trzeba było krzyczeć. Po hali krążyła kierowniczka, patrząca wszystkim na ręce. Jako, że Milena była najmłodsza stażem, stała się obiektem jej szczególnego zainteresowania. Kierowniczka oglądała uważnie dopasowywane przez nią panele, a tymczasem deseczki piętrzyły się i Milena nie mogła się wyrobić z bieżącą robotą. Było to niemożebnie wkurwiające.
- Mama, ja zaro nie wyczymie - powiedziała.
Mama kazała trzymać dziób na kłódkę. Zatem nasza sprytna Milenka obmyśliła inny plan zemsty...
Następnego dnia rano mama pyta Milenę, co chciałaby na śniadanie do pracy.
- Chleb z jajkiem. Dużo.
I tak trzy dni z rzędu Milena żywiła się nieomal wyłącznie kanapkami z jajkiem, aby zachować kruchą równowagę między wyprodukowaniem dużej ilości gazów a bezwzględną koniecznością wypróżnienia się. Trzy dni pełne poświęcenia... godzina zemsty w końcu nadeszła.
Kierowniczka przyszła skontrolować pracę Mileny. Przerzuca deseczkę za deseczką, a tuż obok rozlega się PRRRRRRRUTTT... całkowicie zagłuszone odgłosami pracujących maszyn. Oczywiście, zagłuszony został wyłącznie dźwięk, a nie walory aromatyczne.
Kierowniczka zamarła. Milena uważnie oglądała swoje paznokcie.
I kiedy porażona smrodonośną chmurą kierowniczka próbowała się ewakuować... Milena złapała ją za rękę.
- Proszę pani, a może mi pani wytłumaczyć, jak układać to na tych paletach...?
Ponoć tłumaczenie było krótkie i zwięzłe (niektórzy powiedzieliby: lakoniczne), a wyciągnięty kłus oddalającej się kobiety - oceniony na maksimum punktów... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
komentarze na moim blogu