No, wreszcie! Pojechali! Cisza i spokój, a jednocześnie totalna anarchia codzienności, kot śpi na stole, telewizor wyłączony, totalny luz. Zaczęłam sprzątać taras, bo na piątek zapowiada się wielkie wydarzenie pt. Grill Bez Gaci u Mai. Zaprosiłam... no, wszystkich zaprosiłam. Ekskluzywna mieszanka towarzyska.
Agata wyciągnęła mnie dziś na rolki, ponieważ jednak zmęczyła się już samym dojechaniem do mojego domu, skończyło się tak, że zwabiona sernikiem pojechałam do niej. Tam zostałam schwytana w pułapkę przy pomocy filmu ("Witaj w klubie", coś ostatnio nową tradycją stało się oglądanie ciężkich filmów u Agaty). Ale dostałam ciasteczka na drogę powrotną, więc profit, profit, hajs się zgadza. :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
komentarze na moim blogu