Deszczowo

Morasko objawiło się dziś w post-deszczowej krasie,
a ja taka bez aparatu! Na szczęście Karina miała telefon, 
więc rozładowałam jej baterię, uwieczniając 
słoneczno-mgliste piękno lipcowego wieczoru :)

Konio-pieso-wiąz













W pracy dużo roboty projektowej i graficznej, lubię to ;)
Katalog fryzur, losy na loterię, plakaty, karnety i inne.
Tylko komputer przewraca się na plecy, jak ma przetworzyć
banner o kilkumetrowych wymiarach... ;)

Przeczytałam Mr. Mercedes - jestem całkiem amused w porównaniu z ostatnimi
"dziełami" Kinga. A teraz zabrałam się za nowy wynalazek od p. Mariusza, 
czyli kosmiczne wojny w 2404 r. ;)

Ach, no i moje nowe trampeczki! <3



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze na moim blogu