No i znowu mi się kot przytrafił... takie maleństwo ze złamaną łapką znalazłyśmy z Kariną na Morasku... cóż było zrobić, zapakowałyśmy biedaka w profesjonalny transporter (tj. wiadro) i zawiozłyśmy do kliniki. Okazało się, że ma złamanie kości udowej z przemieszczeniem, na szczęście poza tym urazem nic mu nie dolega. Czeka na operację sfinansowaną częściowo przez Fundację Koci Pazur. Roboczo dostał na imię JANUSZEK :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Teraz jest pięknie! Tylko konie bały się wejść do stajni, bo to jakaś taka nie ich stajnia, tylko zupełnie inna :-D Jesteśmy z Kariną w...
-
Dzisiejszy dzień sponsorują zwierzątka w wiankach. (Gdybym użyła tych kwiatków z mszycami, to byłyby zwierzątka w wiankach w zwierzątka.)...
-
Ponieważ robię grilla raz w roku, wypada zaprosić wszystkich. Absolutnie wszystkich. Ponadto, okazja jest na tyle wyjątkowa, że można li...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
komentarze na moim blogu