Prima Aprilis

Primaaprilisowy żarcik: kupujesz tortownicę, a w środku kot.
Nie zaleca się używania kota jako tortownicy.

 Dziś miałam misję dokończenia plakatu 11 x 9 m. Niestety, im dalej w las, tym mój komputer częściej robił "hyyyyyyy!". Tracąc cierpliwość do mego narzędzia pracy, udałam się do Kasi, aby użyć turbo-rakieto-komputera Artura. I wszystko ładnie pięknie, plakacik zrobiony. Wracam do domu (a musicie wiedzieć, że Kasia mieszka daleko ode mnie. Taka specyfika mieszkania na Podolanach - wszystko jest daleko. Oprócz Moraska. Nie chcę nawet myśleć, jak daleko jest wszędzie z Moraska). W połowie drogi dzwoni do mnie Kasia, że zostawiłam u niej portfel. No cóż, trzeba wrócić. Jeszcze gotowa iść i narobić zakupów moją dotykową kartą :P Nakupi sobie gumek do mazania w kształcie hamburgerów i kucyków pony...
("Dzieci lubią do mnie przychodzić, bo mam dużo fajnych zabawek i gadżetów. A potem muszę im to dawać. Małe skurwysyny." XD)

Wracam w powrotny tramwaj i co? KANARY! Szybkim spojrzeniem oceniłam szanse ucieczki. Obliczenia wypadły dla mnie niepomyślnie: powodzenie ucieczki = 0. No cóż, nie będę z siebie idiotki robić. Czekam, aż podejdzie Pani Kanarowa. 
- Czy można donieść bilet, jak się nie ma przy sobie.
- Tak, można. 
- Ale ja nie mam nic przy sobie :< Właśnie wracam do koleżanki, u której zostawiłam portfel. Przed chwilą do mnie zadzwoniła i teraz jadę z powrotem.
Moja szczera twarz została szczegółowo otaksowana...
- A gdzie pani jedzie?
- Na Polankę. Jak będzie trzeba, to ta koleżanka podejdzie z moim portfelem...
- Dobrze się składa, jest tam komisariat policji... Proszę wysiąść z nami.
No nic, wysiadam, pełna nadziei, że kanar też człowiek. Dołączył do nas Pan Kanar.
- Ma pani jakieś drobne?
- Coś chyba mam...
- Ta pani chce od ciebie kupić bilet.
Pan Kanar spojrzał na mnie równie badawczo.
- W drodze wyjątku sprzedam pani bilet, bo ma pani takie ładne, niebieskie oczy. Jak długo mogę w nie patrzeć?
- Eeee... aż nie przyjedzie następna 18?
- O, to długo...
  Obyło się bez wymiany numerów telefonów XD W każdym bądź razie, miło się przekonać, że normalną, uczciwą rozmową można coś zdziałać. Trochę mi to podniosło współczynnik wiary w ludzi, ale spokojnie, zaraz wróci do normy. 

   Szczeżuja chce wykorzystać ten manewr w razie przyłapania na jeździe na gapę. I pewnie już kolejny raz nikt mi nie uwierzy, choćbym miała najpiękniejsze oczy na świecie...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze na moim blogu