Apokalipsa pogodowa

   Od kilku dni strach wyjść na zewnątrz, pogoda ukazuje pełne spektrum nieprzewidzianych zachowań. Dziś w samej tylko drodze na Morasko doświadczyłam pełnego słońca, deszczu, śniegu, gradu i porywów wichury. Jak zwykle, łagodny klimat tych zielonych wzgórz napawa mnie optymizmem...

   Jako że dziś rano miałam blokadę twórczą spowodowaną intensywnymi opadami śniegu, poszłam do recepcjonistki Kingi na ploteczki i kawusię. Opowiedziałam jej wczorajszą przygodę z kanarami.
- Poza tym, śniło mi się, że p. G. wyjechała na półtora tygodnia!
- O! A miewasz sny prorocze?
- No właśnie niezbyt, ale kto wie? - powiedziałam niejednoznacznie i poszłam do biura, by kontynuować pracę nad świecącym czymś nad bar.
Wtem! Okazało się, że G. wyjeżdża i nie będzie jej do przyszłej środy!

   Czy ujawniły się u mnie nadnaturalne moce? Czy zjawiska paranormalne i szaleństwa pogodowe to znak rychłego końca świata? Nie chcę nikogo straszyć, ale zombie też mi się śniły...

Grad...

WIĘCEJ GRADU...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze na moim blogu